30 raz
odchodzisz już 30 raz
30 raz zabierasz psa
w kuchni nie pachnie już smażonym jajkiem
chyba naprawdę mało cię znam
na szafce tu obok przy drzwiach
niedokończona paczka fajek
nasze radio wciąż gra
a ty odchodzisz 30 raz
ale nie jest źle przecież wiem że i tak kochasz mnie
wszak i ja kocham ciebie i tak
odchodzisz już 30 raz
30 raz zostaję sam
ale nie krzyczysz nie płaczesz nie trzaskasz drzwiami
nawet nie przewracasz oczami
ale nie jest źle przecież wiem że i tak kochasz mnie
wszak i ja kocham ciebie i tak
niezapłacony prąd i gaz
wyczerpany zapas miodu
kto temu winien wszystkiemu no kto jak nie ja
ale proszę cię wróć do mnie
30 raz
Armagedon
150 kilometrów na godzinę
Wiatr w porywach Skręca karki
Mewom które wydziobują oczy rybom
Zagubione kutry trzeszczą
Wniebogłosy nad falami
Słony piach tak bezczelnie
Burzy przestrzeń między nami
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie
A latarnie, które kiedyś
Były nam drogowskazami
Teraz milcząc kataraktą
każą iść za piorunami
Tak bezsilni, bezradni
wysyłamy SOSy
Zanim wiatr
Wiatr odnowy
Pourywa nam głowy
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie
To on, to on
Armagedon!
Czarownicy pies
Wszystko ucieka gdzieś
Wszystko krąży gdzieś i zanika
Zwykle gubiąc swój sens
Zwykle z tego nic nie wynika
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie zasycha się
Wszystkie naczelne bezczelne
Połykają małe niepodzielne
Zwykle gubiąc swój sens
Wszystko dookoła gryzie się wzajemnie
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie rozkłada się
Wszystko co masz wszystko co mógłbyś mieć
Pali się na stosie
Czarownicy pies
Wszystko krąży to gdzieś
Wewnątrz na zewnątrz gdzieś w obwodach
Nie licz że zatrzyma się
Z góry pod górę po schodach na nogach
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie zasycha się
Wszystko co masz
wszystko co mógłbyś mieć
Pali się na stosie
Czarownicy pies
Czysty jak łza
Niech kończy się świat
Pojutrze czy dziś nieważne
Niech rozpadnie się na pół
Albo niech coś zgniecie go na miazgę
Obojętne
Tak czy siak
Nieważne i tak ja
Jestem czysty jak łza
Mała nie strasz mnie kolegami
Nie wyciągaj mi tu środkowego palca
Nawet nie znasz mnie
A może i znasz ale nie do końca
Obojętne
Tak czy siak
Nieważne i tak ja
Jestem czysty jak łza
Jestem Polakiem
Nie kradnę samochodów i nie jestem pijakiem
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa
Bez czy w pasach bezpieczeństwa
odchodzisz już 30 raz
30 raz zabierasz psa
w kuchni nie pachnie już smażonym jajkiem
chyba naprawdę mało cię znam
na szafce tu obok przy drzwiach
niedokończona paczka fajek
nasze radio wciąż gra
a ty odchodzisz 30 raz
ale nie jest źle przecież wiem że i tak kochasz mnie
wszak i ja kocham ciebie i tak
odchodzisz już 30 raz
30 raz zostaję sam
ale nie krzyczysz nie płaczesz nie trzaskasz drzwiami
nawet nie przewracasz oczami
ale nie jest źle przecież wiem że i tak kochasz mnie
wszak i ja kocham ciebie i tak
niezapłacony prąd i gaz
wyczerpany zapas miodu
kto temu winien wszystkiemu no kto jak nie ja
ale proszę cię wróć do mnie
30 raz
Armagedon
150 kilometrów na godzinę
Wiatr w porywach Skręca karki
Mewom które wydziobują oczy rybom
Zagubione kutry trzeszczą
Wniebogłosy nad falami
Słony piach tak bezczelnie
Burzy przestrzeń między nami
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie
A latarnie, które kiedyś
Były nam drogowskazami
Teraz milcząc kataraktą
każą iść za piorunami
Tak bezsilni, bezradni
wysyłamy SOSy
Zanim wiatr
Wiatr odnowy
Pourywa nam głowy
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie
To on, to on
Armagedon!
Czarownicy pies
Wszystko ucieka gdzieś
Wszystko krąży gdzieś i zanika
Zwykle gubiąc swój sens
Zwykle z tego nic nie wynika
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie zasycha się
Wszystkie naczelne bezczelne
Połykają małe niepodzielne
Zwykle gubiąc swój sens
Wszystko dookoła gryzie się wzajemnie
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie rozkłada się
Wszystko co masz wszystko co mógłbyś mieć
Pali się na stosie
Czarownicy pies
Wszystko krąży to gdzieś
Wewnątrz na zewnątrz gdzieś w obwodach
Nie licz że zatrzyma się
Z góry pod górę po schodach na nogach
A ja to wszystko mam gdzieś
Póki to jakoś mnie nie dotyka
Póki nie połyka mnie
Póki na skórze mej nie zasycha się
Wszystko co masz
wszystko co mógłbyś mieć
Pali się na stosie
Czarownicy pies
Czysty jak łza
Niech kończy się świat
Pojutrze czy dziś nieważne
Niech rozpadnie się na pół
Albo niech coś zgniecie go na miazgę
Obojętne
Tak czy siak
Nieważne i tak ja
Jestem czysty jak łza
Mała nie strasz mnie kolegami
Nie wyciągaj mi tu środkowego palca
Nawet nie znasz mnie
A może i znasz ale nie do końca
Obojętne
Tak czy siak
Nieważne i tak ja
Jestem czysty jak łza
Jestem Polakiem
Nie kradnę samochodów i nie jestem pijakiem
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa
Bez czy w pasach bezpieczeństwa